Impressum

z cyklu: archiwalia

 

   

Królewskie Metafory

K. Damar

 

Bo wasza tylko może wyobraźnia
Królów tych ubrać, lotem ich przenosić.
Szerokie lądy i czas przeskakiwać,
Lat długich sprawy w godzinie pomieścić
.
(Henryk V, Chór)

Wojtek przyniósł z piwnicy projektor Łucz, kupiony second hand ponad 50 lat temu i próbował go uruchomić, z ciekawości, co znajduje się na kilku taśmach, lecz spękane i pogniecione w wielu miejscach wciąż się rwały, a po paru minutach strzeliła najpierw jedna lampka, a wkrótce i druga. Jakiś czas potem podjęliśmy następną próbę na nowocześniejszym projektorze Brauna, pożyczonym od przyjaciół, i lepiej nam się udało, choć musieliśmy prowadzić długotrwające walki z przewijaniem i wkładaniem taśm w ten sposób, by na ekranie pojawiały się sceny nie do góry nogami, a ludzie nie szli tyłem od zakończenia do początku.

Oglądając kilkakrotnie każde nagranie przypominaliśmy sobie te utrwalone i nagle powracające sytuacje, jednak trochę zaskoczył nas zapis trwający 6 minut. Do dzisiaj nie bardzo kojarzę, o co w nim może chodzić, a przecież wtedy – pół wieku temu! – z pewnością kierowaliśmy się jakimś pomysłem, wyobrażeniem, którego teraz nie jesteśmy w stanie całkiem zrekonstruować.

Ja brata nie mam, nie wiem co braterstwo,
Niech miłość, którą starcy zowią boską,
zamieszka w ludziach podobnych do ludzi
Nie we mnie - jam jest sam sobie jedyny.
(Ryszard III)

To jedno z pierwszych filmowań Wojtka – odbyło się w pracowni rzeźbiarskiej jego wujka, Egona K., na ul. Kobylińskiego w Katowicach, a fakt, że poprosiliśmy dwóch jego kuzynków, Pawełka i Piotrusia Ch., żeby przyszli tam do nas, bo są nam potrzebni do filmu, wyraźnie świadczy o tym, że nie był to gest spontaniczny. Wojtek przypuszcza, że chłopcy, jak w dziecięcym teatrzyku, mieli odgrywać rywalizujących królów – szczególnie że na tej samej taśmie znajdują się też animowane scenki z bitwy rycerzy wyciętych z papierowych arkuszy...

Przyjechaliśmy z Krakowa, wzięliśmy zasłony ściągnięte z wnęki w przedpokoju mieszkania na SDKPiL oraz koronę, którą zrobiliśmy z tektury i pogniecionej srebrnej folii. Czekając na naszych aktorów, rozglądaliśmy się po pracowni, leżące tam pakuły przekształciliśmy w długie włosy i brodę...

Po tylu troskach, po tylu wstrząsieniach,
Trzeba nam teraz w pokoju sił nabrać
I tchu do nowych okrzyków wojennych,
Które w dalekich stronach mają zabrzmieć.

(Henryk IV)

Wtedy, gdzieś na przełomie 1970/71 roku kupiliśmy w antykwariacie wydany w 1875 tom dramatów Szekspira (z ilustracjami H.C. Selousa), mojego ulubionego w tamtych latach pisarza: siedem sztuk o siedmiu angielskich królach. Do dzisiaj zachowałam zdjęcia z fragmentami jego portretu ( zamieszczonego na tytułowej stronie pierwszego pośmiertnego wydania, a wykonanego przez Martina Droeshout w 1623) , zrobiliśmy je w naszej ciemni, czyli w łazience nad wanną w Krakowie na ul. Rzeźniczej.

A niedawno wpadł mi w ręce, ukryty w tylnym rzędzie biblioteczki, tomik z żółtej celofanowej serii poezji, z dedykacją od przyjaciela z pierwszego roku studiów Franciszka F., w której nazywa mnie "Hamletem niesfornym", co z jednej strony zażenowało mnie, a z drugiej zaciekawiło, jakie też mogłam prowadzić z nim wtedy rozmowy...

Wkrótce po tym, jak wyrzuciliśmy stary projektor, a taśmy filmowe znalazły się w nowym pudełku, w tutejszym ratuszu rozwieszano wystawę lokalnych artystów na temat "Was mache ich während Corona Zeit?" (czyli "Co robię w czasie korony?"). Nie zastanawiając się długo, wydrukowaliśmy parę kadrów z naszą koroną i umieszczone pod szkłem w ramie przynieśliśmy do ratusza i zawiesili nad schodami biegnącymi wokół windy.

Herrenberg, czerwiec 2021

 


pod każdym zdjęciem drugie

 



 








  fot. Sztaba/Damar